top of page

Dlaczego migranci nie będą chcieli osiedlać się w Polsce? Teoria sposobności pośrednich.

  • Zdjęcie autora: Artur Veryho
    Artur Veryho
  • 17 sie
  • 3 minut(y) czytania

Ukraińscy migranci

​Najnowsze badania wskazują, że zaledwie 14% ukraińskich migrantów i uchodźców planuje osiedlić się w Polsce na stałe. Jest to zaskakująco niski wynik zważywszy na długość ich pobytu w Polsce, wzrost wynagrodzeń i wizją naszego kraju jako bezpiecznego i przyjaznego miejsca do życia. Jeżeli chodzi o Ukraińskich uchodźców, to w Niemczech w 2024 roku było ich więcej niż w Polsce. W Polsce znajdowało się ich około 800 tys., natomiast w Niemczech więcej niż 1 milion.

​Statystyki te zmuszają do ponownej weryfikacji pytania, czy Polska jest atrakcyjnym miejscem do imigracji? Czy bariery biurokratyczne, wynagrodzenia, które są nadal niższe, niż na zachodzie, czy rzekoma ksenofobia Polaków pogarsza pozycję Polski w tej dziedzinie? Jednak pamiętajmy, że jeżeli chodzi o migrantów Białoruskich, to sytuacja wygląda zgoła odmiennie. Większość Białorusinów planuje zostać w Polsce długoterminowo. Wyjaśnieniem postawy Ukraińców może znajdować się nie w warunkach stwarzanych przez Polskę, a w zmianach uwarunkowań migracyjnych na świecie. Zmianę tych uwarunkowań tłumaczy teoria sposobności pośrednich.


Teoria sposobności pośrednich

​Teorię sposobności pośrednich została opracowana przez amerykańskiego socjologa Samuela A. Stouffera w 1940 roku. Stwierdził on, że im więcej jest potencjalnych miejsc docelowych na drodze migranta z punktu A do B, tym mniejsze prawdopodobieństwo dotarcia przez migranta do konkretnego miejsca docelowego. Czyli chodzi o to, że im więcej opcji ma osoba migrująca, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wybierze konkretną z nich. W latach 40-ch koncepcja ta służyła jako narzędzie modyfikacji geograficznych reguł determinujących migrację. Polegały one na stwierdzeniu, że im bliższa odległość, tym większa jest imigracja. Dziś teorię sposobności pośrednich można stosować do zjawiska konkurencji o migranta.

W latach 60-ch i 70-ch, czyli u zarania rozpoczęcia epoki migracji masowych istniało bardzo niewiele państw rozwiniętych, które były atrakcyjnym celem imigracji. Dlatego imigrant, bądź grupa imigrantów kiedy trafiali do określonego miejsca docelowego chcieli osiedlić się w nim, ponieważ nie mieli innych alternatyw. Dodatkowo ruchy migracyjne były podyktowane zaszłościami kolonialnymi. Obywatele Indii zmierzali do Wielkiej Brytanii, obywatele Algierii do Francji. Nie było żadnych zauważalnych ruchów z Algierii do Wielkiej Brytanii czy z Indii do Francji. Z tego wynika, że jak byłeś Hinduskim imigrantem mogłeś osiedlić się wyłącznie w UK, jak byłeś Algierczykiem to we Francji, natomiast Turek mógł osiedlić się tylko w Niemczech, ewentualnie w Austrii czy Holandii. Brak opcji alternatywnych tłumaczy skupienie konkretnych grup imigrantów w państwach Europy Zachodniej.

W naszych czasach sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wiele państw osiągnęło wysoki, bądź średni poziom rozwoju gospodarczego, stając się atrakcyjnymi miejscami imigracji. Nowymi destynacjami stały się kraje Południa Europy (Włochy, Hiszpania), czy Europy Środkowo-Wschodniej (Polska). Atrakcyjnymi miejscami do imigracji stały się Azja Wschodnia (Korea, Tajwan), kraje Zatoki Perskiej (ZEA), czy Rosja. Spodziewać się należy, że w przyszłości pojawi się więcej destynacji migracyjnych, takich jak: Malezja, Turcja, Kazachstan, Wietnam, Argentyna, Meksyk, Maroko. Państwa te rozwijają się dynamicznie, a większość z nich ma narastające problemy demograficzne. W przyszłości będzie coraz więcej miejsc do imigracji, natomiast państw wysyłających migrantów może być coraz mniej. Zrozumieli to Ukraińcy, którzy nauczyli się korzystać z różnych opcji imigracji.


Szansa czy zagrożenie?

​Czy zmiana mapy migracyjnej jest dla Polski szansą czy zagrożeniem? Z jednej strony pojawia się problematyka konkurencji o migranta, czy spadku atrakcyjności Polski w stosunku do innych krajów. Dla podmiotów, które chcieliby kształtować politykę imigracyjną zgodnie z modelem migracji osiedleńczej jest to zagrożenie, ponieważ będzie coraz trudniej zachęcić imigranta do osiedlania się na stały pobyt, zwłaszcza gdy musi być podjęty odpowiedni wysiłek przez imigranta (np. nauczyć się języka).

​Natomiast zmiany te są szansą dla stron widzących rozwiązanie w czasowej migracji pracowniczej. Najważniejszym argumentem przeciwko modelowi migracji czasowej polega na tym, że większość migracji czasowych ostatecznie przekształcały się w osiedleńczą. Przykładem jest turecka mniejszość w Niemczech. Trudność w realizacji modelu pracowniczej migracji gościnnej w latach 60-ch polegało na statusie Niemiec jako jednej z nielicznych destynacji migracyjnej dla Turków, a także z dysproporcji rozwojowych między Turcją i Niemcami, które można scharakteryzować jako przepaść cywilizacyjna. ​Dziś Turcja jest państwem średniego dostatku, a w latach 2000-ch obserwowany był powrót części Turków do Ojczyzny.

Rozwój państw Globalnego Południa i ilość alternatywnych opcji do imigracji ułatwia realizację modelu migracji gościnnej, który może posłużyć konsensusem między społeczeństwem, które nie chce utracić tożsamość, a pracodawcami cierpiącymi na głód kadrowy. Rozwój Globalnego Południa nie oznacza też zmniejszenie całkowitej puli cudzoziemskiej siły roboczej. Państw pochodzenia będzie coraz mniej, natomiast wzrost ludności w nich będzie powodował zwiększoną podaż siły roboczej. Można się spodziewać, że migracja w przyszłości będzie polegała na poszukiwaniu przez migranta coraz to nowszych miejsc do zarobkowania, którego zwieńczeniem będzie ostateczny powrót do Ojczyzny, kiedy ta osiągnie odpowiedni poziom życia. Uważam to za optymistyczną perspektywę, która ułatwi Polsce realizację satysfakcjonującego strony kompromisu migracyjnego.

  • Facebook
  • Instagram
  • LinkedIn

© 2025 Centrum analityczne Neoplus

bottom of page